Pamiętacie jeszcze moje poduchy sowy? Ja już prawie o nich zapomniałam, bo od prawie roku ich nie szyłam. A tu nagle córa znajomej wypatrzyła je u mnie i powiedziała "chcę". No to z chęcią uszyłam!
Życzeniem był kolor fioletowy i ewentualnie róż. Łącznie fioletu z różem nie wygląda bardzo ciekawie, wiec postanowiłam wymienić róż na miętową bawełnę w drobniutkie szare kropeczki.
Nowościom jest połączenie bawełny z mięciutkim, milutkim minky. Tył sowy jest cały z tego fajnego pluszu.
Świetna :)
OdpowiedzUsuńfakt, urocza :)
OdpowiedzUsuńUrocza sówka w uroczych kolorach :)
OdpowiedzUsuńMinky to genialny materiał. Chociaż ja osobą szyjącą nie jestem to mam spory kawał tego materiału...a nóż mi się przyda :)
OdpowiedzUsuńTwoja sowa jest przeurocza i na pewno sprawi ogromna radość.
Śliczna pani sówka:)
OdpowiedzUsuńAch... a ja mam tak mało czsu na szycie :( A tak bym sobie znów poszyła...
OdpowiedzUsuńPiekna sowa!!!
Sowy, sówki ich czas jeszcze długo nie przeminie bo są urocze, słodkie, zabawne i takie do przytulania. Świetny zestaw kolorów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna sowa- poduszka :**
OdpowiedzUsuńPrześliczna jest :D
OdpowiedzUsuńFajniutki puchacz :)
OdpowiedzUsuń