Etykiety

niedziela, 31 maja 2015

Sówka dla Leosia

Mały Leoś ma przed sobą pierwszy Dzień Dziecka w swoim życiu. Ciotka Ruda nie zapomniała o Leosiu i już w przeddzień tego ważnego dla dzieciaków dnia zjawiłam się u niego z prezentem. Jako, że jest on malutki i jeszcze nie wie co to Lego, Transformersy i inne drogie zabawki, to na różne okazje mogę mu w prezencie dawać uszyte przeze mnie rzeczy. 
Tym razem Leoś dostał sówkę, która powstała z połączenia bawełny i minky (minky jest cienkie i jakoś tak kropki mi się rozprostowały). I tą przytulako-poduszko-zabawkę wyposażyłam w kolorowe tasiemki do ciągania.


Po raz pierwszy wyszyłam imię. W kilka chwil nauczyłam się podstawowego ściegu służącego do haftowania - ściegu łańcuszkowego.Ścieg ten nie sprawił mi żadnych problemów, a z efektów jestem zadowolona. Co sądzicie o personalizowaniu prezentów dla maluchów ich imionami? Dla mnie jest to fajny sposób na uczynienie z prezentu tego jedynego i niepowtarzalnego :)

czwartek, 28 maja 2015

Zwierzaki - cudaki: małe safari

W maju się nie nudzę! Niemal w każdej wolnej chwili szyję. Dla rodziny, dla znajomych, dla siebie. Coraz więcej okazji do szycia znajduję. Coraz szybciej idzie mi szycie różnych rzeczy. Może ma na to wpływ również to, że dzień jest dłuższy, że słońca więcej, że ptaki śpiewają, że bez pachnie?
I tak oto ostatnio uszyłam kolejne sensoryczne zabawki z serii "zwierzaki - cudaki". Jako, że pokazuję Wam wszystko co szyję, to i na nie przyszła kolej.

W moim salonie powstały kolejne żyrafy. 
Obie trafiły w małe rączki kilkumiesięcznych dziewczynek, z których jedna to córka mojego znajomego jeszcze z czasów LO. 


No i oczywiście nie obyło się bez słonia. Kolory dobrane z myślą o dziewczynce. 

poniedziałek, 25 maja 2015

Trochę ekstrawagancji - kocyk minky

Kolejny kocyk dołącza do kolekcji kocyków minky, które uszyłam. Tym razem koleżanka, z którą znamy się od przedszkola poprosiła mnie o uszycie kocyka dla córki naszego wspólnego znajomego. Podobno została poproszona o sprezentowanie kocyka, który się nie mechaci i nasza wspólna znajoma poleciła jej kocyki szyte przeze mnie. :) Fakt, że bawełna i minky odpowiednio pran z pewnością się nie zmechacą!
Tym razem sówki z poprzednich kocyków zastąpione zostały kotkami.Co myślicie o tych kotach? Czy nie są mega? Ja jestem zakochana w tej bawełnie. Chyba jeszcze niejeden kocyk z niej stworzę.  

Jako, że kocyk ten trafił do świeżo upieczonych rodziców małej Hani, z której ojcem znam się od czasów liceum i  kojarzy mi się on mi się nieodzownie z punkowymi klimatami, nie mogłam powstrzymać się przed połączeniem bawełny w koty z czerwonym minky. Czerwień ożywiła bawełnę i sprawiła, że kocyk ten przez jedną z moich znajomych został określony, jako EKSTRAWAGANCKI. No i fajnie :) Tak miało być!
 Oczywiście kocyk ten standardowo ma 100x80 cm i posiada kolorowe tasiemki do ciągania i zabawy.
W przeciwieństwie do poprzednich szytych przeze mnie kocyków, ten powstał w maju i na życzenie nie umieściłam w niej ociepliny. 

Czy kocyk ten przypadł Wam do gustu?


czwartek, 21 maja 2015

Sowy w filcowym wydaniu

Filc to bardzo wdzięczny materiał do tworzenia mniejszych i większych gadżetów. U mnie fajnie sprawdza się w roli elementów wykończeń różnych poduszek, czy innych szytych rzeczy. Mimo tego, że w trakcie użytkowania się mechaci nie jest problemem przywrócenie go do życia - wystarczy maszynka do golenia ;)
Na rynku dostępne są filce niemal w każdym kolorze tęczy. Dzięki temu jest w czym wybierać. 

Gdy używam filców zawsze zostają mi małe ich fragmenty. Większość z nich nie ląduje w śmietniku, bo już nieraz przekonałam się, że mogą się jeszcze przydać. Właśnie z takich skrawków powstają moje małe filcowe sówki, które dołączają do grona tworzonych przeze mnie sów.

Na razie tworzę je w formie zawieszek. Mam wśród znajomych pewną Ewę, która jest ich mega miłośniczką i kilka ma już w posiadaniu.  

Z pewnością sówki te mogą być też breloczkami, dekoracjami różnych pomieszczeń, wiszącymi zabawkami w dziecięcych wózkach, elementami tzw. karuzeli wiszącej np. nad niemowlęcym łóżeczkiem, czy mogę tworzyć sowią girlandę. W trakcie świąt mogą pojawić się na choince. Tak na prawdę zastosowanie dla niech każdy może znaleźć własne. Ja kiedyś dołączałam je do prezentów w formie bilecików mówiących, który prezent jest dla kogo (doczepiałam do ich tyłu karteczkę z imieniem). Ich wielkość może być różna, a kolorystyka zależy od naszej wyobraźni. 

Tak więc w Nie z Chin nic się nie marnuje i ze wszystkiego coś tworzę :)

poniedziałek, 18 maja 2015

Króliczka baletnica

Tym razem przedstawiam Wam pierwszą króliczkę jaka została przeze mnie uszyta w stylu Maileg. Została ochrzczona roboczym imieniem Lolita, które wymyśliła dla niej moja kuzynka. 

Lolitę uszyłam ok. miesiąc temu, jednak dopiero dzisiaj ją Wam prezentują, bo jest to upominek dla pięcioletniej Mayi, która razem ze swoją mamą (moją dobrą znajomymą) mieszka w USA. Kilka dni temu po latach odwiedziły mnie one i teraz któliczka trafiła w ręce małej rozrabiary. 

Jako, że Maya tańczy w balecie i podobno nawet na co dzień po domu paraduje w spódniczkach baletnicy, to postanowiłam przygotować dla niej upominek         w tego typu klimatach. Padło na to, że powstanie którliczka w stylu Maileg w wersji baletnicy. A wszystko przez to, że zauroczyły mnie króliki Maileg i z pierwszego uszytego przeze mnie (czyli Teodora) byłam mega dumna. 
 

W przypadku tej króliczki nie szyłam osobno bluzki czy całej sukienki. Robiąc wykrój tułowia postanowiłam już tutaj połączyć materiały tak, żeby po uszyciu króliczka wyglądała jakby miała na sobie opiętą bluzkę lub body. Żeby ukryć szew łączący karmelową bawełnę z różową bawełną w kropeczki w miejscu gdzie przebiega przyszyłam koronkową tasiemkę. Taką samą tasiemkę przewiązałam pod uszami tworząc jednocześnie opaskę króliczki. 
Króliczka otrzymała także zalotne rumieńce.

Spódniczka baletnicy powstała metodą TUTU czyli bez szycia na maszynie, a efekt przeszedł moje oczekiwania - fajnie odstaje, daje wrażenie wielowarstwowości. Postanowiła wymieszać paski białego tiulu z czarnym tiulem. Dzięki połączeniu dwóch kolorów spódniczka jest ciekawsza. Pas obszyłam tą samą koronkową tasiemką co w przypadku góry "bluzki". Obszywając pas jednocześnie przyszyłam spódniczkę do tułowia króliczki. 

Tradycyjny wykrój nóg królików w stylu Maileg dla baletnicy zmieniłam już na samym początku szycia. Zakończyłam je w sposób charakterystyczna dla ułożenia nóg tańczącej baletnicy. Baletki powstały też w wyniku połączenia karmelowej bawełny i różowej bawełny w kropeczki jeszcze w trakcie robienia wykroju nóg. Tasiemki tworzące wiązanie balerin to ostatni element jaki doszedł przy wykańczaniu Lolity. 

Nie mogłam się oprzeć przed zrobieniem mini sesji zdjęciowej uroczej parze królików.

Panie i Panowie: Lolita i Teodor w romantycznych układach




czwartek, 14 maja 2015

Poduchy w wiosenno-letniej odsłonie



Mamy maj, mamy wiosnę! Już niedługo lato! :) Więc jak tu nie szyć rzeczy z materiałów w kwieciste wzory? U mnie najpierw powstał kwiecisty wkład do rowerowego koszyka. Dzisiaj przedstawiam Wam poduszki, które uszyłam jako prezent urodzinowy dla mamy. Jako, że moja mama kocha kwieciste motywy, to nie obeszło się bez różanego wzoru :) 

 Początkowo wcale nie planowałam mamie dawać prezentu własnoręcznie uszytego. Miałam w planach coś kupić. Jednak plany, jak to plany, często zmianom ulegają. Tak się stało z moimi.
W kwietniu wśród kupionych przeze mnie materiałów po raz pierwszy znalazła się surówka bawełniana. Jest ona dość gruba i sztywna. Dodatkowo po uszyciu wkładu do rowerowego koszyka zostały mi małe fragmenty bawełny w róże (ok. 30x27 cm). Jest to bawełna wodoodporna również nieco grubsza i sztywniejsza od zwykłej bawełny określanej mianem "bawełny pościelowej". I tak oto patrząc na te 2 materiały wpadłam na pomysł uszycia takich poduszek.
Są to jaśki w klasycznym rozmiarze 40x40 cm. Ich poszewki to właśnie połączenie surówki bawełnianej i bawełny w róże. Kwadrat bawełny w róże ma boki o długości 25 cm. 
Z ich szyciem poszło mi sprawnie, wcale nie było ono problematyczne. W tych poduszkach poszewki zapinane są na zamki ukryte pod 3 cm zakładką. 
Jako, że mam złe doświadczenia z gotowymi wkładami do poduszek typu jaśki (często tracą na objętości i sprężystości), to postanowiłam kupić specjalne gotowe wsypy do poduszek i wypełnić je wkładek w postaci sylikonowych kulek. Tutaj zawodu nie ma - sama mam kilka poduszek z taki właśnie wkładem, mają już po ponad pół roku i na objętości oraz sprężystości nic nie straciły.

Poduszkowy prezent podbił serce mojej mamy!




Te poduchy zgłosiłam do majowej Zabawy Tematycznej u Gosi

poniedziałek, 11 maja 2015

Uszyte litery: w roli głównej MAYA


W maju czekają nas odwiedziny gości prosto z Chicago. Wśród niech będzie pięcioletnia Maya, której mama poprosiła mnie o uszycie liter składających się na imię pinkowej princeski. Literki na życzenie są w tej kombinacji kolorystycznej i również na życzenie imię składa się z samych wielkich liter.

Po raz pierwszy miałam możliwość wykazać się w szyciu dziewczęcego imienia. Szukając odpowiedniej czcionki zdecydowała się postawić na delikatniejszy wzór niż w przypadku wcześniej uszytych imion Leon i Tymon. Te literki są nieco wyższe od poprzednich i jednocześnie są od nich "szczuplejsze".

Bez dodatków w wersji podstawowej imię Maya wygląda tak:

Wersja podstawowa również prezentuje się dobrze, ale postanowiłam sprawić by wyglądały jeszcze bardziej dziewczęco, czyli dodałam kokardy.

Literki miały być do zawieszenia, ale nie w formie girlandy, a każda osobno. Złe doświadczenia z szycia poprzednich liter z wszytymi tasiemkami do zawieszenia (tasiemki te się pruły po przekuciu igłą) sprawiły, że zaczęłam szukać innego sposobu zamocowania tasiemek. Okazał się on banalny! Tym razem tasiemki zostały przeciągnięte przez górne części już uszytych liter. Są długie, dzięki czemu litery można wieszać na dowolnej długości tasiemek (można je regulować). W wersji stojącej tasiemki zawiązane są na kokardki. 

Jedna z liter A przyozdobiona została dodatkowo różową kokardką z guziczkiem. 

I jak Wam się podobają? :)

czwartek, 7 maja 2015

Zwierzaki - cudaki: czas na słonie

Pewnie i Wy śledzicie życie niejednego bloga. Jednym z tych, które śledzę ja jest blog ADELA SZYJE. Przeglądając ostatnio posty na tym blogu wpadłam na informację o akcji szycia słoni "Setki słoni dla dzieciaków", która zorganizowana została przez Fundację Słonie na Balkonie. Szyte słonie trafiać mają do dzieci przebywających na dziecięcym oddziale łódzkiego szpitala psychiatrycznego. Więcej o tym, co i jak opowiada sama Adela, która mocno reklamowała tą akcję na swoim blogu. Akcja szycia słoni z konkursem w tle zakończyła się w kwietniu, ale słonie do Fundacji słać można przez cały rok. Akcja ta bardzo mi się spodobała. I tak oto postanowiłam do niej dołączyć. Do szycia przyłączyły się także 2 moje koleżanki, które również tworzą szyciowe gadżety. Postanowiłyśmy więc stworzyć po słoniu, włożyć je do jednego kartonu i wysłać do Fundacji Słonie na Balkonie.

Ja swojego słonia już uszyłam. Właściwie to uszyłam nawet 3 słonie. Do Fundacji trafi słoń z zielonymi uszami - on powstał jako pierwszy i tak mi się spodobał, że postanowiłam uszyć drugiego - tym razem dla małego Leona. Spodobał się on mamie malca i poprosiła mnie ona o uszycie kolejnego, dla kilkumiesięcznej kuzynki Leosia.

 Słonie różnią nie tylko kolory i oczy. Słoń z zielonymi uszami ma z tyłu, nad ogonkiem filcowego motyla. A słoń z granatowymi uszami oraz ten z różowymi mają jedno z uszu szeleszczące - one trafi do kilkumiesięcznych dzieci.

Słonie różnią też uszy - i nie chodzi tu o kolor i wzór bawełny jaką użyłam do ich uszycia, ale o to, że granatowe i różowe uszy przestebnowałam na obwodzie. Z zielonymi tego nie zrobiłam. Jednak i jedne i drugie wyglądają wg mnie fajnie. Także to jakie uszy uszyć zależy tylko od nas.

Słonie się Wam kłaniają i zachęcają do szycia ich braci i sióstr ;)

poniedziałek, 4 maja 2015

Poduszki w marynistycznym stylu

Ahoj! Sezon żeglarski 2015 już rozpoczęty. No i dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak pokazać Wam poduszki w marynistycznym stylu (określone też poduszkami ratunkowymi). Uszyłam je dla znajomych. Są oni miłośnikami spędzania każdej wolnej słoneczniej chwili na łódce. 
Jako, że pogoda majówkowa (szczególnie w pierwszy dzień majówki) nas nie rozpieszczała, to poduszki te są moim majówkowym dziełem.

Poduszki mają 70x35 cm. Poszewki na nie powstały z połączenia niebieskiej i czerwonej bawełny w kotwice. Dekoracyjnym i nadającym im naprawdę żeglarski charakter elementem jest biała linka. Dzięki niej poduszki te zostały też ochrzczone mianem poduszek ratowniczych.

Najfajniejsze jest to, że każda osoba, która widziała te poduszki, łącznie z tymi, dla których je uszyłam, uznała, że są one ekstra. Ja też jestem z nich dumna. 

Szlufki, przez które przechodzi sznur uszyłam ze skrawków bawełny jaka została mi po uszyciu poszewek.

Sznur zawiązałam za pomocną najłatwiejszego węzła żeglarskiego. 
Poszewki zapinane są na zamek, który ukryłam pod zakładką.

 Jestem ciekawa efektu ostatecznego, czyli jak wyglądać będą w kabinie łódki znajomych. Mam nadzieję, że nieźle się tam wpasują :)