Kiedy uszyłam pierwsze
filcowe etui na smartfona (i to dla siebie), wiedziałam, że nie jest to ostatnia rzecz jaką z filcu chcę uszyć. Już wtedy myślałam o uszyciu pokrowca na ultrabooka. Niestety szyjąc róże rzeczy szycie dla siebie często odkładam. I dlatego trochę mi zajęło zanim zabrałam się do uszycia tego, co dzisiaj Wam pokazuję.
Jak pewnie widzicie szwy nie są zbyt równe. Niestety moja maszyna dość nisko podnosi stopkę i podwójnie złożony gruby filc to dla niej, a co za tym idzie i dla mnie, nie lada wyzwanie.
Oprócz braku czasu na przeszkodzie do uszycia pokrowca stało jeszcze to, że nie wiedziałam co chciałabym, żeby znalazło się na filcu. Ostatecznie decyzja padała na wiedźmę na miotle. I nie znalazła się ona na filcu. Przeciwnie, wycięłam ją z niego, a fioletowy cienki filc podszyłam od spodu.
Cały pokrowiec dość ciasno otula ulrabook, dzięki temu stanowi dla niego zabezpieczenie przed niechcianymi uderzeniami.
Dodatkowo przed wypadniecie zabezpiecza go szeroki pasek filcu stanowiący "zamknięcie""pokrowca. Początkowo plan był taki, żeby zapinać go na duży guzik, ale ostatecznie zdecydowała, że jednak zastosuję rzep.
Mimo, że moja maszyna nie chce do końca współpracować ze mną podczas szycia rzeczy z tego grubego filcu, to jednak nie zamierzam się poddawać. Tak bardzo mi się one podobają, że dopóki nie sprawię sobie innej maszyny będę walczyć na tej ;)