sobota, 31 stycznia 2015

Super Sowa wymiata!



Połączenie zezowatej sowy z charakterystycznym znakiem i barwami superbohatera - ta poduszka wywołuje uśmiech na twarzach wszystkich, którzy ją zobaczą. Największy jednak uśmiech pojawił się na twarzy trzylatka, który dostał ją z okazji urodzin. Maluch, gdy tylko ją otrzymał utulił z całych sił, po czym zabrał do łóżka i tam z nią został :) 

Wielu dużo starszych od niego mówi, że też chciałoby mieć taką poduszkę. Mój brat skwitował to tak: "Siostra, to najlepsze, co do tej pory uszyłaś!". A jakże :) 

Poduszkę szyłam z myślą o dziecku, dlatego wszystkie jej elementy zostały  zszyte/przyszyte - nawet te najmniejsze na znaku Supermana. Nie ma na niej śladu kleju! To, co maszynowo byłoby trudno chwycić zostało przyszyte ręcznie. 

Asymetryczne zezowate oczy z pewnością dodają tej sowie "kreskówkowego" wyrazu. Jak myślicie, czy ta poduszka równie fajnie wyglądałaby bez zeza?

Teraz czas na skrzyżowanie sów z pozostałymi superbohaterami!

Czekam na urodziny kolejnego szkraba znajdującego się gdzieś w pobliżu ;)

Inne wzory uszytych przeze mnie sów znajdziecie TUTAJ

wtorek, 27 stycznia 2015

Wyprawka dla Tymona, który Tymonem jednak nie zostanie - cz.2 ROGAL DO KARMIENIA

Choć chodzą pogłoski, że rogal do karmienia to istne fanaberie dzisiejszych kobiet (bo jeszcze tak niedawno kobiety świetnie sobie bez niego radziły), to jednocześnie słyszy się, że gadżet ten ułatwia życie młodym mamom, choć oczywiście nie jest niezbędny. Ale skoro jest taka możliwość, to dlaczego życia sobie nie ułatwiać?

 Skąd pomysł uszycia rogala do karmienia?

Szyjąc kocyk minky [przeczytacie o nim TUTAJ] wiedziałam, że zarówno bawełny w sówki, jak i samego minky trochę mi zostanie. Minky miałam 100/150 cm, a bawełny 100/160 cm. Czyli wszystkiego 1 m bieżący. A kocyk uszyłam w wymiarach 80/100 cm. Zastanawiał się co zrobić z materiałem, który został. Przeglądając różne gadżety dla niemowlaków i młodych mam wpadłam na poduszkę do karmienia typu rogal.  

Początkowo sama zadałam sobie pytanie: "Po co coś takiego?". Ale pogłębiając wiedzę na jej temat doszłam do wniosku, że może się przydać. Nie tylko ułatwia karmienie, ale w późniejszym  okresie może znaleźć zastosowanie jako stabilizator dla siedzącego dziecka. 

Jak możecie zauważyć na zdjęciu powyżej bawełny w sówki starczyło mi na rogal bez problemu. Z kolei z minky nieco musiałam kombinować. Kombinowanie to polegało na dosztukowaniu materiału na końcach ramion poduszki. Nie zostały mi 2 równe kawałki minky, a rogal był już wycięty i miał swój profil. Stąd sztukowanie z obu stron się różni. Ale grunt, że się udało :) 

Wykrój znalazłam w internecie. Promień wewnętrznego łuku na własną rękę powiększyłam o jakieś 3 cm, bo wydawał mi się za mały. Wyszedł idealny,
a szperając później dalej w internecie w jednym ze sklepów znalazłam niemal identyczny rogal, tylko w wersji różowej dla dziewczynki. I okazało się, że ma takie same wymiary jak ten stworzony przeze mnie. 

No i mamy komplet! Kocyk i rogal do karmienia!

Teraz z niecierpliwością czekać będę na recenzję młodej mamy. 

niedziela, 25 stycznia 2015

Wyprawka dla Tymona, który Tymonem jednak nie zostanie - cz.1 KOCYK MINKY

Ciotka wzięła się za szycie kocyka. A dlaczego? Bo został nam wujostwu przydzielony zakup kocyka, dla synka szwagra, który już na dniach pojawi się na świecie. I o dziwo od początku mówiono, że będzie Tymon, ale plany się ostatnio zmieniły. (A dlaczego o tym piszę dowiecie się przy okazji pojawienia innego posta). Wracając jednak do kocyka -  gdy wpisałam
w wyszukiwarkę hasło "kocyk dla niemowlaka", to wyskoczyły kocyki minky. Zakochałam się w nich od razu! Jednak ich cena kazała mi trzymać się na dystans. No i wtedy zaczęłam przeliczać ile wyniosły by materiały. I wyszło bardzo korzystnie :) I tak oto uszyłam kocyk minky w piękne sówki
     z ociepliną sylikonową w środku (80/100cm). Może nie jest idealny,
ale jest zrobiony z sercem i własnoręcznie. 

Oglądając kiedyś jeden z odcinków "Pani Gadżet" zapadła mi w pamieć informacja o tym, że dzieci (a szczególnie niemowlaki) kochają metki, wystające tasiemki itp. Nawet jest dla nich specjalna nazwa - SENSORKI.       Z tego powodu wersja mojego kocyka minky posiada kilka sensorków, które maluch będzie mógł szarpać do woli. 

Kocyk został wręczony przyszłym rodzicom. Mama była zachwycona :) A, że torba do szpitala jest już spakowana, to usłyszałam, że kocyk jest tak piękny, że to on w niej wyląduje i powita malucha jako pierwszy z kocyków :) Czad!

A jak szło jego szycie? Niby zszycie prostokątnego kształtu nie wydaje się niczym trudny, to jednak dopasowanie materiałów, złożenie minky na rogach zajęło trochę czasu. A że jestem posiadaczką maszyny Singer w wersji podstawowej (dla początkujących), która dość nisko podnosi stopkę, to
w momencie zmiany kierunku szycia trudno było pod nią obrócić materiał.    
I właśnie w momencie jednego z obrotów (a kocyk zszyty jest podwójnym ściegiem, także obrotów trochę były) pierwszy raz w życiu złamałam igłę. ;) Nie zwróciłam też na początku uwagi na to, że minky to elastyczny materiał i to też spowodowało, że bez prucia się nie obyło. Ale mimo to powstał kocyk! A ja jestem bogatsza o kolejne szyciowe doświadczenie.

sobota, 24 stycznia 2015

Sowy ponad wszystko

Poduchy sowy - to od nich zaczynałam przygodę z szyciem na maszynie.
Z każdą kolejną szłam level wyżej i w tej chwili jest już kilka modeli, które uszyłam. Większość z nich to prezenty, którymi obdarowuję
i małych i dużych :)

Pierwsza sowa wyglądała własnie tak. I był to urodzinowy prezent dla koleżanki z pracy. Zdziwiona byłam jak szybko poszło mi z jej uszyciem.

Kolejna sowa, to poduszka, którą w prezencie świątecznym otrzymała dziewczyna mojego brata. Co powiecie o zezowatej Helenie?

Kolejnym prezentem gwiazdkowym była ta poduszka. Level jak na razie najwyższy! Starałam się uszyć sowę na wzór poduszki, której zdjęcie widziałam w internecie. Nie znalazłam do niej tutorialu. Namęczyłam się
z wszyciem materiału/ klinu, który jest po środku. Robiłam to pierwszy raz w życiu i na początku totalnie nie wiedziałam jak się za to zabrać. Doszłam do tego metodą prób i błędów i do tej pory podejrzewam, że nie jest to profesjonalnie zrobione, ale grunt, że wygląda gites. O dziwo wyszywanie oczu kordonkiem poszło mi sprawnie, a efekt widoczny na zdjęciu osiągnęłam za pierwszym podejściem :) Tworzyłam ją 7h! Nie jeden raz miałam ochotę się popłakać. Ale efekt mnie zachwycił...takie tam nieskromne stwierdzenie ;)

A oto jej kropkowa siostra w innych kolorach:

Szyjąc kolejną sowę postaram się stworzyć post z tutorialem :)